Strony

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Pierwsze koty za płoty...

No więc post numer 2. Cieszę się jak dziecko :D

   Przebrnęłam suchą stopą przez najtrudniejsze blogowe początki dzięki pomocy Edyty Osuchowskiej-Walczyk i inspirując się jej pięknym blogiem:

Skrawek mojego świata
http://edyta-sylwia.blogspot.com/

Dziękuję Edytko!

Marzy mi się, że kiedyś i mój będzie tak wyglądał...


Ale skoro to początki to nie oczekujmy zbyt wiele.
Jaki charakter będzie miał ten blog? Chciałabym go podzielić na trzy części: makrama, podróże małe i duże i małe eksperymenty w kuchni. Co z tego wyjdzie? Czas pokaże..

Wracając do makramy. 
Początki były trudne, nawet bardzo trudne, bo pomijając kłopoty z dobraniem odpowiedniego sznurka: dobrego jakościowo, nieodbarwionego i spełniającego wymagane kryteria, jak to zwykle w jakiejkolwiek działalności bywa, musiałam sporo wydać na tzw. START.
Makrama to mało popularna w Polsce metoda tworzenia biżuterii. W związku z czym wzorów, tutoriali, schematów nie dostaniemy byle gdzie. Ileż ja się naszukałam.
Ale uzbrojona w materiały i wiedzę zaczęłam supełkować. I tu pojawiły się następne schody. Coś co wydawało mi się banalnie proste w rzeczywistości sprawiało ogromne problemy. Sznurki się plątały, supełki nachodziły na siebie lub się luzowały, myliłam się co kilka ruchów. I taki stan trwał dość długo. Zresztą moje nieudolne próby pokazałam w poprzednim poście.

Na zagranicznych stronach znalazłam kilka pomocnych filmików i od tamtej chwili szło mi coraz lepiej. 












Zaczynałam, jak to zwykle ja, od najtrudniejszych wzorów. Złościłam się, że mi nie wychodzą tak jak bym chciała. Rzucałam w kąt zaczętą pracę i tak szczerzę powiem nigdy już do niej nie wróciłam. 
Z czasem supełki stawały się ładniejsze, prace ambitniejsze, ale nie trwało to dzień ani tydzień. Wiele osób pisze do mnie prywatne wiadomości skarżąc się, że zrobiły kilka bransoletek a nie wychodzą im jak moje. Moje też długo nie wychodziły.






Po wielu takich próbach, mniej lub bardziej udanych, zrobiłam taką, którą nazwałam SZACHOWNICA. Nie była to praca najwyższych lotów, ale od jej zrobienia zaczęły lepiej wyglądać moje prace.




Następnym razem pokażę moją ulubioną serię bransoletek i kolczyków.

Pozdrawiam serdecznie :D

Brak komentarzy: